Tomasz Jastrun przeprowadził się ze swoim felietonem z "Newsweeka" do "Wprost".
Jak zawsze jego pióro jest ostre i erudycyjne. Warto czytać i uczyć się. W ostatnim felietonie poeta zajmuje się in vitro, decyzją Donalda Tuska o in vitro. Kwestia ta była spychana przez rząd dlatego, że PO ma w swoich szeregach skrzydło konserwatystów kierujące się nauką Kościoła.
Tusk wprowadził in vitro bocznymi, kuchennymi drzwiami. Przepisem ministerialnym, a nie ustawą ustrojową.
Jastrun odróżnia naukę Kościoła od nauki zdrowego rozsądku. Jeżeli nauka (jako taka) potrafi stworzyć życie, które Kościół rezerwował dla Boga, to nauka jest cudem.
Na razie ten cud jest bezpieczny. Ale nauka nie zatrzymuje się, dalej się rozwija - w przeciwieństwie do Kościoła, który jest skamieliną.
Co się stanie, gdy zaczniemy w człowieku stwarzanym przez człowieka wycinać agresję, wybierać płeć. Człowiek może to, co do tej pory było niemożliwością. Jastrun przestrzega: grzebanie w początkach życia, nie jest bezkarne.
W tej chwili in vitro jest bezpieczne. Jedni, jak Kaczyński widzą Katyń pomordowanych zarodków (jest to cywilizacja śmierci), inni (jak Jastrun) tysiące narodzonych i upragnionych dzieci - cywilizacja miłości. Kaczyński korzysta z nauki Kościoła, a zwykli ludzie z rozsądku.
W tej chwili mamy już do czynienia z dwoma cywilizacjami. Kościoła, który jest zagubiony i martwy i cywilizacji, która radzi sobie z powoływaniem życia, cywilizacją przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz